Zorza Łęki Dukielskie 2:1 Nafta Chorkówka

Zorza Łęki Dukielskie 2:1 Nafta Chorkówka

W ostatnią niedzielę rozegraliśmy zaległe spotkanie X kolejki Serie "B". Przeciwnikiem była drużyna z Łęk. Do meczu przystąpiliśmy w bardzo okrojonym składzie, bez: Buczyńskiego, Cieśluka, Czai, P. Kielara. Skład uzupełniło kilku juniorów, którzy zasiedli na ławce rezerwowych. Przed spotkaniem wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz ponieważ Zorza będzie chciała za wszelką cenę go wygrać i zostać mistrzem jesieni.

Spotkanie rozpoczęło się od ataków zarówno jednych jak i drugich. W 5 min. spotkania na strzał z bocznej części boiska z około 25 metrów zdecydował się Marszał, jego mocny strzał o centymetry minął spojenie słupka z poprzeczką. Później swoją okazję mieli gospodarze. Z rzutu wolnego z 30 metrów mocno z podbicia uderzył Dziadosz ale piłka odbiła się od poprzeczki bramki strzeżonej przez Hadałę. Rywale chcieli jak najszybciej strzelić gola i kilka razy było niebezpiecznie w okolicach naszego pola karnego. Nasi pomocnicy grali dużo prostopadłych piłek za linię obrony co sprawiało zawodnikom miejscowych sporo problemów ale piłka nie mogła znaleźć drogi do bramki. W 25 min. padł pierwszy gol w tym spotkaniu a strzelcem gola został Krzysztof Lągawa. Po tej bramce wznowiliśmy grę ze środka boiska długa piłke między obrońców do Kielara posłał  Szydło i było bardzo groźnie pod bramką Zorzy ale obrońcy zdołali zablokować strzał Kielara. Po tej akcji nastąpiła kontra i przez błędy naszych obrońców tracimy drugą bramkę a nie minęły nawet dwie minuty od straty pierwszego gola. W międzyczasie żółta kartką za faul ukarany został Praszek Ta bramka nas trochę podłamała ale po kilku minutach doszliśmy do siebie i staraliśmy się zdobyć gola kontaktowego.  Udało nam się strzelić gola w 36min. kiedy po kontrze obrońca wybił piłkę tuz pod nogi Marszała, który znajdował się w rogu "szesnastki". Dobre, mocne dośrodkowanie z lewej nogi do będącego w polu karnym  Najby znalazło drogę do bramki. Gabryś tylko przystawił nogę do piłki i ta wylądowała w lewym rogu bramkarza, który nie miał szans na interwencję. Do końca pierwszej połowy już nie wiele się wydarzyło i na przerwę zeszliśmy ze stratą jednego gola do gospodarzy. 

Na druga połowę wyszliśmy jeszcze bardziej zdeterminowani i chcieliśmy jak najszybciej strzelić bramkę  wyrównującą. Mecz zdecydowanie się zaostrzył a nad wydarzeniami na boisku nie panował sędzia główny. W 55 min. po ostrym starciu z przeciwnikiem kontuzji doznał Kuba Pilawski, który jak się później okazało ZŁAMAŁ NOGĘ. Sędzia nie odgwizdał nawet rzutu wolnego dla naszej drużyny.

                                               PILA JESTEŚMY Z TOBĄ!!!!

W jego miejsce wszedł Lula. Momentami spychaliśmy Zorzę do głębokiej defensywy czego efektem było kilka rzutów wolnych w okolicach 25-30 metra od bramki a także duża ilość rzutów różnych zarówno z lewej jak i prawej strony.  W 60 min. miał miejsce kolejny incydent z udziałem Dziadosza, który w pierwszej połowie bez piłki uderzył Sobonia. To samo wydarzenie miało miejsce w drugiej połowie kiedy po jednej z akcji w polu karnym uderzył w brzuch łokciem po raz kolejny Sobonia za co dopiero po naszej interwencji i konsultacji z sędzią boczny dostał tylko żółta kartkę a za to niesportowe zachowanie zdecydowanie należał się czerwony kartonik. Nasz obrońca przez dłuższy czas się dusił i nie mógł złapać oddechu a winowajca nawet nie przeprosił i jeszcze miał pretensje do sędziego. Między 70 a 80 min. mieliśmy trzy bardzo dobre dośrodkowania z rzutów rożnych wykonywanych przez Marszała, jeden z nich zmierzał bezpośrednio  w bramkę ale w ostatniej chwili wybił ją bramkarz. Dwie kolejne wrzutki na 2-3 metr od bramki miały kilku obrońców gospodarzy ale nie było tam nikogo z naszej druzy kto by dostawił nogę i wpakował piłkę do bramki. Doskonałą sytuacje miał Praszek, który dostał pikę za obrońców od Marszała ale w sytuacji sam na sam na rogu piątego metra zabrakło sił i nie zdołał oddać strzału na bramkę.  Gospodarze starali się kontrować ale większość długich piłek posyłanych na Dziadosza była szybko "kasowana". Do końca spotkania wynik się już nie zmienił i musieliśmy zejść z boiska pokonani choć wydaje mi się, że zasłużyliśmy na jeden punkt gdyż postawiliśmy twarde warunki ekipie z Łęk. Po spotkaniu udaliśmy się na zakończenie rundy jesiennej do budynku klubowego.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości